Nazwisko – zmieniać, czy zostać przy swoim?

Jak ja lubię zmiany! Im jestem starsza, tym może coraz mniej rewolucyjne one bywają, nie wywracają życia do góry nogami…choć czy ja wiem? Przecież wejście na małżeńską ścieżkę, czy wręcz jednokierunkową autostradę, to dopiero metamorfoza! Do tego dochodzi trudna decyzja o zmianie nazwiska. Pozostać przy swoim, wziąć jego czy połączyć oba jak w zgodnym tango? Teraz wyrwana ze snu przedstawię się poprawnie, a za kilka miesięcy będę musiała nauczyć się nowej ja, zapamiętać jak się nazywam! I wymienić dowód, paszport, może coś tam jeszcze. W moim przypadku nie widzę żadnych przeciwwskazań, by oba „surnamesy” połączyć kreseczką. Co innego, gdybym nosiła nazwisko np. Tłusta, a on Kiełbasa. Ewelina Tłusta-Kiełbasa. Jakoś nie brzmi najlepiej, ha!

Już teraz ręka boli podczas odręcznego podpisywania dokumentów, bo literek jest 16. A dojdzie kolejnych 6 plus kreseczka. Całe 23 znaki! W żadną rubrykę się nie zmieszczę. Co się ze światem porobiło, niegdyś kobiety nie miały wyboru i po problemie. A teraz jest wybór, to i jest dylemat. Pewnie każdy miał taką sytuację, że już dzień po ślubie kogoś ze znajomych, nie mógł ich skojarzyć na Fejsiku. A bo zdjęć brak w ramach ochrony prywatności, nazwisko zmienione, a imię popularne jak np. Kasia. I weź tu skojarz, kim jest Kasia 🙂

Moja serdeczna koleżanka wychodziła za mąż za przystojnego Portugalczyka. To znaczy już wyszła, w czasie present perfect simple, a nie past continuous 🙂 No i bardzo się cieszyła z egzotycznie brzmiącego nazwiska lubego. Jednak jak podwójna musiała być jej radość, gdy w dzień zaślubin w USC dowiedziała się, że wychodząc za niego, przyjmuje nazwisko zarówno jego ojca, jak i matki… A zatem gdyby pozostawiła jeszcze swoje polskie, miałaby 3 człony. A to już complicado. Dobrze, że teściowie nosili pojedyncze nazwiska. Bo wtedy dorobiłaby się aż czterech nowych w obcym języku!

Inna sytuacja. Podsłuchane też w USC. Młodzi poszli poinformować o ślubie, a na pytanie o przyszłe nazwisko dziewczyna mówi, że nie zmienia, pozostając przy swoim. On na to się zagotował jak zupa z buraka, zagroził rozejściem się oraz innymi takimi. Nie wiem, jak to się skończyło, ale może warto takie sprawy przedyskutować razem wcześniej 🙂

No i tak jak po zmianie dzwonka w komórce, przez kilka dni reagują na mój telefon wszyscy, tylko nie ja, możliwe że taka sama sytuacja byłaby i z nazwiskiem. Ale że kto, że ja?? Fakt, nowa ja 🙂 Jeżeli ktoś nie ma problemów tożsamościowych przy tak gruntownych zmianach, to może się pokusić o przyjęcie nazwiska małżonka wedle tradycji. Ale jeśli jest na odwrót, to chyba nic na siłę? W końcu przez lat –dzieścia i –dzieści, człowiek trochę ze swoim nazwiskiem przeżył…

 

 

Komentarze (2)

  • moje@kobiecemysli.pl'

    Hihi dla pocieszenia z nowym nazwiskiem (miejmy nadzieję) przeżyje się więcej niż do tej pory (ja przeżyłam ze swoim „starym” 22 lata).
    Też (już prawie 7 lat temu) miałam dylemat: czy będę pamiętała, czy mając firmę nie będzie głupio, że to czy tamto…Do nazwiska przyzwyczaiłam się po około 2-3 miesiącach. Teraz jest to moje „naturalne” nazwisko i nie wyobrażam sobie innego i po tym czasie mogę napisać spokojnie, że warto przyjąć nazwisko Męża ( a dodatkowo ogromną przyjemność sprawia się Lubemu 🙂

    pozdrawiam ciepło

    ps A takie dylematy pomiędzy przyszłymi małżonkami powinny być rozwiązywane dłuższą chwilę przed ślubem.
    Nasz fotograf opowiadał jak para w drodze do kościoła omawiała gdzie będą mieszkać i…się rozeszli 🙁

    Odpowiedz
    • Dzięki za dobre słowo:) do rozważenia…to już wkrótce, a natłok myśli przeogromny! Pozdrawiam:)

      Odpowiedz

Napisz komentarz