Jeszcze tylko dźwięk tłuczonego kieliszka, ognista woda spływająca po gardzieli, chlebek na zagryzkę i weselną biesiadę można rozpocząć. Zanim na dobre zatracimy się w zabawie i hulance, zaiste czeka nas część oficjalna. Pan Młody i Pani Młoda swoim artystycznym popisem zapraszają wszystkich gości do tańca.
Pan prosi Panią
„Będziemy tańczyć w dniu, kiedy dadzą nam szansę zapłacić wszystkim skrzypkom w orkiestrze”. Nie jestem pewna czy Demis Roussos miał na myśli wesele, ale bądź co bądź, słowa do klimatu tak ważnej i wzniosłej chwili zdecydowanie pasują. Wierzcie mi, że sprawa pierwszego tańca, przez większość często ignorowana, zrealizowana z pomysłem i zaangażowaniem, zapada w pamięć. Na jednym z wesel, Młodzi zainspirowani utworem z Nocy i Dni, odtańczyli walc wiedeński. Nie ukrywam, na początku był niezły ubaw. Kiedy para bez opamiętania poddała się tańcu, suknia Młodej zaczęła żyć swoim życiem. Energicznie okręcała się wokół własnej osi, przypominając zamiatarkę. Mina schodzących z drogi w popłochu kelnerów, bezcenna.
Mówiąc poważnie, pokaz udany i doprawdy spektakularny. Młody był doświadczonym tancerzem, sprawnie poprowadził w zaufaniu oddaną mu Żonę. Jeśli więc oboje jesteście pasjonatami namiętnego tango albo gorącej salsy, śmiało! Sala weselna stoi przed Wami otworem! Będziecie zdziwieni jak szalone i dzikie rytmy porwą gości do tańca.
Najpierw prawa czy lewa?
Trzeba zaznaczyć, że w tradycji pierwszego tańca nie chodzi, by wszystkich zaskoczyć czy wprawić w osłupienie wyszukaną akrobacją i pokazem rodem z Dancing with the stars. Przede wszystkim trzeba znać swoje możliwości, jak i ograniczenia. Nieudana aranżacja „wyuczonego” przed ślubem tańca, jeśli nie jesteście wcale do niego przekonani ani odpowiednio predysponowani, będzie łatwo dostrzegalna. Pomylone kroki, podeptane buty, pobrudzona suknia, naderwany mięsień przedramienia i dramat gotowy.
Jeżeli więc cierpicie na drewniane ucho, nie czujecie bitu, a na sztywność w kolanach pomóc może jedynie środek zwiotczający, nie przejmujcie się, pójdźcie na żywioł i zastosujcie klasycznego „bujańca”! Znany od wieków i wytańczony do perfekcji, nie sprawi żadnej trudności ani ortopedycznej dysfunkcji.
Piosenkę poproszę
Kwestia tańca ustalona. Rodzi się pytanie, do jakiej piosnki rytmicznie ułożycie swoje cztery (byle nie lewe) nogi? Możecie spotkać się z propozycją rzuconą ze strony zespołu bądź zatrudnionego DJ’a. Utwory sztampowe, lirycznie miłosne i nieprzemyślane, ale modne. Wszystko dla ludzi i co kto lubi, ale może warto zastanowić się głębiej nad klimatem kompozycji, od której pragniecie rozpocząć weselną gorączkę sobotniej nocy?
Nikt nie wsłuchuje się w teksty piosenek, liczy się sama muzyka. Po części jest to zapewne prawda, stąd w tle romantycznego pierwszego tańca, słowa o nieszczęśliwej miłości albo wędrówki do Boga, czytaj śmierci. Jeśli tak być już musi, nie bierzcie tego, co podają Wam na tacy.
Założę się, że posiadacie w swoim wspólnym życiowym repertuarze piosenki, które przenoszą Was myślami w pięknie wspomnienia. Tutaj poszukajcie inspiracji. Zaślubiny są ważnym momentem w życiu, szkoda tę wyjątkowość niszczyć balladą o rozterkach dziewczyny przed ślubem nie z tym, kim trzeba 😉
Koniec końców pierwszy taniec zaliczony, lament gości nad tragizmem romantycznej piosenki odżegnany, możecie odetchnąć. Zostało tylko zmienić ślubną szpilkę na wygodny but z gumową podeszwą, przybrać uśmiech zadowolenia na usta i poddać się szaleństwu z wujkiem Jankiem, przy tak dobrze wszystkim znanej piosence Ona tańczy dla mnie 😉
Nigdy nie rozumiałam tego szaleństwa okołoślubnego i chyba już nie zrozumiem.
Pozdrawiam, dobrze się czytało 🙂
https://subiektywnieoliteraturze.blogspot.com/
Myślę, że tego nie trzeba rozumieć. To trzeba po prostu przeżyć 🙂
Ach, poczułam ten klimat weselny Pierwszego Tańca 😀 Humorystycznie i lekko napisany tekst, chcę więcej 🙂
P.S. Znasz książkę Idealne Wesele ?
Pierwszy taniec to niezapomniane przeżycie. Ja jeszcze mam je przed sobą, ale nie mogę się już doczekać. Świetny wpis!
HandToHand