Zima, zima, zima! A jak temperatura Waszego związku ? W mediach reklama za reklamą. Już nawet wizerunek Pinokia ostatnio zbezczeszczono. Uszy bolą, a serce się smuci, że takie hasła mają rację bytu.
Dziś rozpracujemy sypialnię…od kuchni. U niektórych już samo słowo AFRODYZJAK budzi lekką ekscytację. To reakcja głowy. Jak pokarmy będące naturalnymi afrodyzjakami faktycznie wpływają na nasz organizm ?
Dwojako.
Pierwsza grupa – nęcąc nasze zmysły. Druga – za pomocą substancji chemicznych w nich zawartych. Teorii jest wiele, ale większość kręci się wokół zbawiennego działania owych substancji na układ hormonalny, nerwowy i krążenia.
Zrelaksowany kochanek jest dobrym kochankiem (układ nerwowy).
Płodny kochanek jest kochankiem chętnym i namiętnym (układ hormonalny).
A kochanek pobudzony i czuły na dotyk, zapewne jest kochankiem o sprawnym układzie krążenia.
Wszystko fajnie, tylko co wrzucić do gara ?
Na dobry początek wino i szparagi. Parzone w winie rozbudzają żądze na więcej… Aperitif już mamy.
Krem z selera z gruszką i imbirem. Zwieńczeniem tej potrawy są aromatyczne trufle.
Alfa androstenol, któremu zawdzięczają swój aromat imituje zapach feromonów męskich.
Imbir z pewnością doda sił witalnych królom sypialni, a seler znany jest szczególnie z korzystnego wpływu na panie.
Lubicie awokado, chilli ? To dobrze. O banany i kakao pozwoliłam sobie nie pytać. Zróbcie z nich krem. Eksplozja smaku, poważnie.
Awokado ma działanie pobudzające i wzmacniające napięcie seksualne. Chilli, dzięki kapsaicynie powoduje zwiększone wydzielanie endorfin. Rozgrzewa, pobudza. Przełamuje nie tylko lody, ale i czekoladowy smak kremu.
Banany, uwaga panowie, są bogactwem potasu. Poza tym wzmagają wydzielanie serotoniny.
Kakao, źródło korzyści dla obu płci. Teobromina działa podobnie do kofeiny. Fenyloetyloamina dostarcza nam doznań znanych stanom zakochania. Euforia, podniecenie i takie tam.
Można też pójść w standard. Truskawki i szampańskoje.
Najważniejsze, by rozbudzając w swoim kochanku seksualny apetyt, nie zapomnieć o szczypcie miłości.