Co mnie kręci w fotografii ślubnej?

Czasy się zmieniają

Gdyby ktoś kiedyś powiedział, że w przyszłości zostanę fotografem ślubnym, to najnormalniej w świecie rozbawiłby mnie taką przepowiednią 🙂 Jeszcze 4-5 lata temu fotografia ślubna kojarzyła mi się głównie z tandetnymi fotkami obrobionymi do granic możliwości, na których normalni z pozoru ludzie przypominają figury woskowe pozujące w kiczowatych scenkach. O ile rozumiem sam fakt posiadania pamiątki w postaci zdjęć z tak ważnego wydarzenia, jakim jest nasz ślub (oczywista sprawa!), to zupełnie nie mogłem ogarnąć formy i estetyki, jaka wtedy panowała właśnie w tej dziedzinie fotografii. Na szczęście „wszystko płynie”. I te „obrazy” również powoli odpływają i ustępują miejsca nowym trendom 🙂

Tak, jak w przypadku wielu branż, NOWE przychodzi do nas z Zachodu. USA oraz zachodnia Europa, to miejsca, w których wyznaczane są kierunki rozwoju w fotografii ślubnej. I to właśnie przeglądając portfolio zagranicznych fotografów zobaczyłem, że można 🙂 Że fotografia ślubna może nie zalatywać kiczem, może nie być tandetna. Juan Fernandez, Mark Pacura, Bruno Rezza, czy Phil Chester, to tylko mała część fotografów, którymi się inspiruję i dzięki którym tak bardzo wkręciłem się w fotografię ślubną 🙂

W kraju nad Wisłą także obserwuję coraz więcej autorytetów w tej dziedzinie. Warto prześledzić chociażby dokonania duetu WhiteSmoke Studio.

p_chester_001

Źródło: http://philchester.com/

m_pacura_001

Źródło: http://markpacura.co.uk/

j_fernandez_001

Źródło: http://www.captainferphoto.com/

b_rezza_001

Źródłlo: http://www.brunorezza.com.mx/

w_studio_001

Źródło: http://whitesmokestudio.pl/

Polowanie na emocje

Pamiętam swój pierwszy ślub, jaki fotografowałem i to, jakie miałem odczucia przed i po wydarzeniu. Pamiętam, że byłem mocno zestresowany. Chciałem udokumentować każdy ważny moment dla Nowożeńców. Bałem się o to, czy będę w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Myślałem, że da się wszystko zaplanować… Taa, jasne 🙂 Okazało się, że to jedna wielka wolna amerykanka 🙂 Która z resztą na początku mnie przeraziła, ale z czasem to właśnie ta nieprzewidywalność sprawiła, że wsiąkłem w tę branżę.

Szybko musiałem się przestawić z pracy z wcześniej ustalonym przez siebie „scenariuszem” na totalną improwizację. Bezpieczne wydawało się trzymać blisko Pary Młodej i polować na emocje, których nie brakowało 🙂 Następnie przekierowanie uwagi na gości, ich „body langłydż”, dokumentowanie całych sytuacji, dzięki czemu później mogłem opowiedzieć zdjęciami, co się działo.

Reporterski styl

Materiał, który udało mi się zebrać okazał się bardzo wdzięcznym tematem do obróbki. Ale największą frajdę miałem przy układaniu całej historii. Zdjęcia robione z ukrycia, zdjęcia niepozowane, detale, różne perspektywy, emocje, różne sytuacje. Efekt końcowy mogłem z powodzeniem nazwać reportażem ślubnym. Miałem bardzo dużo satysfakcji z tego, co udało mi się uzyskać. Szczególnie, że był to mój pierwszy ślub, jaki fotografowałem 🙂

Pierwszy i nie ostatni… Specyfika takich wydarzeń jak ślub i wesele pozwala mi sądzić, że fotografia będzie dla mnie przez długi czas inspirującą pracą. Ilość i różnorodność emocji w tym dniu, mnogość sytuacji, różne miejsca, ludzie, nieobliczalność pogody. Mnóstwo zmiennych, które sprawiają, że fotograf nie może się nudzić. Jednych to przeraża, innych właśnie to kręci 😉

Zobacz reportaż 🙂

ms_001

Komentarze (2)

  • kamilaausztol@gmail.com'

    gdyby tylko wszyscy fotografowie podchodzili tak do sprawy! jeśli mój stan cywilny kiedykolwiek miałby ulec zmianie to od razu do Pana zadzwonię 😉

    Odpowiedz
    • fotograf@zespolnapiecia.pl'

      Proszę się nie krępować 😉 I dziękuję bardzo za komentarz 🙂

      Odpowiedz

Napisz komentarz