Życzenia męża znalezienia – chyba każda singielka to zna;)

Co roku w Święta Bożego Narodzenia otrzymywałam od rodziny przy opłatku życzenia o treści:

– I obyś znalazła w końcu męża.

– Przede wszystkim, abyś spotkała w końcu kogoś odpowiedniego na swojej drodze.

– No i najważniejsze: abyś w tym roku spotkała mężczyznę swoich marzeń.

– No, czas się ustatkować! Tak więc życzę Ci właśnie stabilizacji, zwłaszcza w miłości.

O właśnie w tym stylu. Jak się cieszyłam (pochopnie) w tym roku, że już mam potencjalnego męża i nikt mnie nie zasypie takimi życzeniami. Nie przewidziałam, że mieć męża to dopiero pierwszy krok na drodze do „normalnego” życia. Teraz kolej na dziecko! A więc po latach nastąpił zwrot kierunku życzeń, a raczej jego rozwinięcie. Cała naprzód! To dopiero początek przygody zwanej „prawdziwym życiem”.

– I obyś w końcu urodziła dziecko.

– Przede wszystkim: abyś w końcu doświadczyła macierzyństwa.

– No i najważniejsze: abyś w tym roku zaszła w ciążę.

– No, czas się ustatkować! Tak więc życzę Ci dziecka, bo męża już znalazłaś. Widzisz, nasze życzenia się spełniają!:)

Po pierwszym dziecku będą życzenia drugiego i tak w koło Macieja. Dobrze, że jeszcze nikt nie pożyczył kredytu na dom. Ale już nic mnie nie zdziwi.

Myślę sobie, że z moją przekorną naturą, to te ich życzenia spotkania męża (od razu ma być mężem, bo po co tracić czas na chodzenie!), tylko opóźniały sprawę. Aha, tak mi życzycie? To ja wam pokażę! Dlatego z dzieckiem może być podobnie. Odpuszczą, wyluzują, to będzie potomek;)

Ja zawsze życzę ludziom czegoś, co jest egzotyczne, co pobudza wyobraźnię, zmienia życie na lepsze, co pozwala poznać samego siebie z innej strony. Z moich ust wyskakują więc jakieś podróże, przygody, wygrane konkursy, szanse od losu, niesamowite wydarzenia. Ale może z perspektywy mojej rodziny, właśnie najbardziej egzotyczne, niecodzienne, zmieniające wszystko jest zamążpójście i urodzenie dziecka? Czyli jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Dostałam w życzeniach to, co sama nawymyślałam.

Napisz komentarz